Wystarczy podobno umieć wsłuchać się w szelest jeziornych trzcin, żeby usłyszeć wiele opowiadań. Irena Kwinto posiadła tę zdolność, a co ważniejsze, potrafiła z niej sko- rzystać...

We wrześniu 1945 roku do Lidzbarka Warmińskiego przybyła Irena Kwinto. Dzień był słoneczny, więc po wyjściu z pociągu udała się by poznać miasto. Za- bytkowe budowle podświetlone promieniami słońca, dużo zieleni i kwiatów sprawiły, że od pierwszego zetknięcia się z miastem pozostała pod jego urokiem. W swojej wędrówce uliczkami Lidzbarka dotarła również nad Łynę, gdzie z pobliskich krzaków wyszła jej na- przeciw chmara dzieci. Różnojęzycznymi okrzykami da- wały do zrozumienia, że są głodne. Skąd się tam wzięły, trudno było dociec.

- Nie mogłam zapomnieć tych tragicznych oczu i bar- dzo chciałam coś dla dzieci zrobić, ale co? Uświado- miłam to sobie dopiero wtedy, gdy zamieszkała u mnie tutejsza dziewczynka. Pewnego razu bawiąc się z moimi synami opowiedziała im, dokazując przy tym - jak to dziecko - tutejszą baśń. To właśnie podsunęło mi myśl, że powinnam zainteresować się folklorem Warmii i Mazur. Dokładniej, że powinnam zebrać tutejsze baśnie i legendy, żeby uchronić je od zapomnienia.

Tego samego dnia - wieczorem - spod pióra Ireny Kwinto wyszedł wiersz zatytułowany "Obietnica", który odtwarzał wrażenia i refleksje ze spotkania z miastem.

"Pustka dzwoni w załomach i zwisłych okiennicach
Wiatr zawodzi wśród ruin - targa strzępy dachów.
Okna bez szyb - oślepłe, smutne oczy starców -
Zdają się patrzeć w duszę i szukać w niej strachu.

Wiatr szeleści w pożółkłych, zeschłych liściach klonu,
Co przegląda się sennie w ciemnej rzeki wstędze.
W starej wieży zajęczał ponury głos dzwonu
Załkały w nim rozpaczą wszystkie ludzkie nędze...

I nagle spoza ruin - jak uśmiech nieśmiały
Wychylił się samotny kwiat jesiennej róży -
Zajrzał mi w oczy jakąś obietnicą jasną
Tu będę kwitnąć życiem i wiosną po burzy..."

Ten rodzaj przyrzeczenia określił drogę twórczą Ireny Kwinto.

- Trafiłam do ludzi, którzy mi zaufali i podzielili się wiedzą na temat tutejszych tradycji, obrzędów i obyczajów związanych z różnymi świętami, ale także codziennymi obo- wiązkami. Uważałam za konieczne poznać realia w jakich żyją ci ludzie. To z rozmów z nimi często czerpałam wątki do swoich legend. Często z długiego spotkania zostawało w moim zeszycie zaledwie kilka zdań zanotowanych ołówkiem. W wyniku tych po- żytecznych rozmów jawiły mi się postaci baśni i legend takie jak król ryb, panny wodne, kłobuki czy Smętek.

Zbierając miejscowe legendy Irena Kwinto nie marzyła, żeby znalazły się one w wydaniu książkowym, pragnęła jednak gorąco, by w jakiś sposób dotarły do najmłod- szych. Kiedy synowie pani Ireny zaczęli chodzić do szkoły, rozpoczął w niej działalność teatrzyk szkolny. Okazał się on znakomitym środkiem służącym zapoznaniu dzieci z baśniami spisywanymi przez autorkę. To na potrzeby owego teatrzyku powstawały sce- nariusze, bajki sceniczne oparte na wątkach skrzętnie gromadzonych legend.

Wieść o interesującej autorce utworów dla dzieci rozeszła się szybko, i równie szybko Irena Kwinto stała się stałym współpracownikiem najpopularniejszych niegdyś czaso- pism dla najmłodszych - "Świerszczyka" i "Płomyczka", w których regularnie i często ukazywały się kolejne baśnie, wiersze i piosenki. Wkrótce baśnie pani Ireny zaczęły po- jawiać się - jako słuchowiska - na antenie Polskiego Radia w audycjach dla dzieci.

Pierwszą książką, w której zamieszczono utwory Ireny Kwinto, była wydana w 1965 roku antologia dwudziestu autorów, pt. "Nowy kiermasz bajek". Jakiś czas później, wiersz pani Ireny znalazł się w tomie "Kolorowy Świat" obok takich autorów, jak: Brzechwa, Porazińska, Konopnicka i Szelburg - Zarębina.

W 1971 roku olsztyńskie wydawnictwo "Pojezierze" wydało pierwszy zbiór legend pisarki - "Dar Królowej Róż". Jeden z recenzentów tę pięknie wydaną i ciekawie ilustro- waną przez Marię Szymańską pozycję nazwał książką roku. "Pojezierze" wydawało później kolejne zbiory baśni Ireny Kwinto - "Pierścień Orlicy", "Uśmiechnij się, bajko", wznawiając również wyczerpane już nakłady.

Szereg lat Irena Kwinto przepracowała w Młodzieżowym Domu Kultury w Lidzbarku Warmińskim - dziś jej imienia, prowadząc z dziećmi zajęcia w pracowni rękodzielniczej. To właśnie te dzieci były pierwszymi - surowymi - recenzentami bajek pisarki. Pokrywając serwetki regionalnymi haftami, dzieci słuchały z zapartym tchem opowieści swojej opiekunki. W tym samym czasie powstawały piosenki harcerskie przeznaczone dla słuchaczy Polskiego Radia.

Ci, dla których poświęciła swoje siły, zdolności i talent literacki docenili autorkę pięknych baśni, przyznając jej w 1974 roku najważniejsze z odznaczeń - Order Uśmiechu - jako 115-mu kawalerowi. Tego samego dnia to jedyne na świecie słoneczne odznaczenie z rąk dzieci otrzymali również Edmund Niziurkski i Adam Słodowy, zgodnie przyrzekając "być pogodnym i innym pogodę przynosić".

Irena Kwinto odeszła od nas w 1981 roku, pozostawiając przepastne archiwum domowe. Znaleźć tam można baśnie i legendy już wydane, ale także wstępne maszyno- pisy, czy nawet ręcznie spisane surowe notatki do bajek, które nigdy już się nie ukazały. Duże wydawnictwa upadły, a baśnie pani Ireny nie pojawiały się na rynku przez ponad 15 lat, choć można było je znaleźć w szkolnych podręcznikach. Po wielu latach, dzięki staraniom Wydawnictwa WRZOS (założonego rodzinnie przez syna pani Ireny - Stanisława i wnuka - Michała) baśnie pisarki, uporządkowane w małe zbiorki, trafiły z powrotem na księgarskie półki. I znów tchną niezmąconą dobrocią, niosąc wiarę w zwycięstwo dobra nad złem...